niedziela, 11 stycznia 2015

Jak karnawał - to bale w szale, nie?

Oj dobra, dobra, przepraszam... wiem, że mnie tu nie było dawno. Do środy popielcowej daleko, więc się tu posypywać popiołem nie będę :) poza tym właśnie chatę posprzątałam :) A coby kurz szybko z bloga przegarnąć, wrzucam, co mam szybciutko, to szybciej moja nieobecność pójdzie w niepamięć, prawda :) ?



Sukienka balowa, nie moja co prawda, ale szyta dla przyjaciółki. I nie na karnawał, ale na ślub i weselicho na zamku, więc fafarafa :) Myślę, a przyjaciółka Gosia potwierdziła, że było elegancko i godnie :) 


Nie cierpiałam żorżety, taka mi się wydawała babciowa, ale odszczekuję te słowa po uszyciu tej sukienki. Grubsza żorżeta pięknie się układa i majta po nogach w trakcie tańca - wiem, bo mi doniesiono po rzeczonym weselichu :)

Wykrój sukienki pochodzi z Burdy nr 12/2012 (model 113).To bardzo udany model.




"Węzeł" nad biodrem "robi" efekt, a dodatkowo fajnie maskuje co trzeba, gdy jest o jeden kotlet albo ciastko za dużo :) 

Niewielkie przeróbki modelu, jakie wprowadziłam, to brak rękawów. Przy granatowym, ciężkim materiale bałam się, że może być trochę za ciężko i się będzie całość kojarzyć raczej ze strojem zakonnicy. Brzegi wykończyłam lamówką ze skosu, którą ukryłam na lewej stronie. Druga, poważniejsza przeróbka, to już w samym węźle. Zamiast zszyć całość, jak instruuje Burda, wszyłam tam kawałek szerokiej gumy i węzeł, nie dość, że lepiej się układa, to nic się nie ciągnie i lepiej się dopasowuje do sylwetki. Sukienka nie ma podszewki, przy żorżecie wydała mi się zbędna.


Bałam się tego szycia, bo model wydawał się nie łatwy, a i wiadomo, że jak dla kogoś, to bardziej się człowiek stara niż dla siebie. Szycie zajęło mi 3 krótkie wieczory, ale stres i tak był, bo termin był krótki. A ostatnie poprawki tuż przed imprezą. Pomimo tego bardzo jestem zadowolona z efektu. Gosia wyglądała w sukience naprawdę super... a w głowie mi się czai pomysł, by podobną sukienkę uszyć także sobie :) 

Uwaga, najbliższych dniach będzie kilka kolejnych sukienek (mam już fotki) - choć już mniej "wyjściowych", ale nie samym balem człowiek żyje :) prawda?

12 komentarzy:

  1. Boska. Wygląda bardzo elegancko i efektownie. Świetnie się spisałaś, a przyjaciółka pewnie zachwycała zaraz po Pannie Młodej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, z Twoich ust komplement cieszy jakby bardziej :) babko po fachu :) ja trwam w zachwycie nad Twoimi pielęgniarskimi bluzami :)

      Usuń
  2. Piękna! Bardzo podobał mi się ten wykrój, ale miałam obiekcje do węzła - bałam się, że będzie za bardzo odstawać. Ale skoro piszesz, że jest wręcz przeciwnie to może się pokuszę o uszycie przy okazji jakiegoś większego wyjścia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładna i gustowna. Nic tylko podziwiać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna! Ten krój byłby idealny dla mnie, wygląda na to, że węzeł robi talię i ukrywa boczki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ piękna!!! Kolor zdecydowanie korzystniejszy jak ten burdowski i bez rękawków wygląda też chyba lepiej. Ja nie podeszłabym do takiej sukienki ze względu na trudność w szyciu, tym bardziej gratuluję, bo sukienka jest boska :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona, nie obawiaj się wykroju, tylko wygląda na trudny :)

      Usuń

...a tu poproszę o komentarze, uwagi i zażalenia
(ps. do dowołania - blokuję anonimowe komentarze, bo jakaś maszyna spamująca zasypuje mi skrzynkę durnowatymi wpisami)

LinkWithin