Odnawianie tego, co już - by się wydawało - zużyło się lub zbrzydło, szczególnie mnie zajmuje. Satysfakcję mam dziką, gdy jakiegoś brzydala lub starocia udaje mi się wskrzesić i dać mu nowe wcielenie. Satysfakcja tym dziksza, gdy dociera do mnie, że udało się to zrobić ekonomicznie i ekologicznie :)
Stare, zakurzone krzesło zalegało mi na składzie w spadku po likwidowanym biurze znajomych. Mało wyględny to był mebel, co widać na załączonym obrazku: wytarta i zakurzona welurowa tkanina w nieporywającym kolorze. Do tego mechanizm, który skrzypiał przy najmniejszym poruszeniu.
Na pierwszy ogień poszedł mechanizm - gdyby nie udało się pozbyć skrzypienia, pozbyłabym się krzesełka z hukiem, bowiem Domownik od tego skrzypienia zaczął mi popadać w obłęd. Czym naoliwić skrzypiące krzesło? - jak się nie wie czym, to się kombinuje tym, co się ma pod ręką (choć uwaga, ta metoda może czasem doprowadzić do zguby). Ja użyłam oliwy do maszyny do szycia, takiej zwykłej, do kupienia w pasmanterii, albo tam, gdzie mają akcesoria krawieckie i różne takie. Skrzypienie ustało.
A potem to już nożyczki, sznurek, 2 suwaki, szycie - przymiarki - szycie - przymiarki i znów szycie. Po dwóch i pół godzinie krzesło dostało nowe ubranko i trafiło jako fotelik do mojej mini szyciowej pracowni w sypialni :)
Pokrowiec składa się z dwóch części: tej na siedzisko i tej na oparcie. Obie można zdjąć i uprać :)
Stare, zakurzone krzesło zalegało mi na składzie w spadku po likwidowanym biurze znajomych. Mało wyględny to był mebel, co widać na załączonym obrazku: wytarta i zakurzona welurowa tkanina w nieporywającym kolorze. Do tego mechanizm, który skrzypiał przy najmniejszym poruszeniu.
Na pierwszy ogień poszedł mechanizm - gdyby nie udało się pozbyć skrzypienia, pozbyłabym się krzesełka z hukiem, bowiem Domownik od tego skrzypienia zaczął mi popadać w obłęd. Czym naoliwić skrzypiące krzesło? - jak się nie wie czym, to się kombinuje tym, co się ma pod ręką (choć uwaga, ta metoda może czasem doprowadzić do zguby). Ja użyłam oliwy do maszyny do szycia, takiej zwykłej, do kupienia w pasmanterii, albo tam, gdzie mają akcesoria krawieckie i różne takie. Skrzypienie ustało.
A potem to już nożyczki, sznurek, 2 suwaki, szycie - przymiarki - szycie - przymiarki i znów szycie. Po dwóch i pół godzinie krzesło dostało nowe ubranko i trafiło jako fotelik do mojej mini szyciowej pracowni w sypialni :)
i trochę detali
świetna renowacja;)
OdpowiedzUsuńdziękuję, lubię to :)
UsuńBrawo! Fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, na pewno fajnie się by na nim siedziało i jadło tartę z owocami hihihi :)
Usuńmniaaaaaaam :) fajowe, niesamowita jak zawsze!
Usuńo, to na pewno - tarta smakowałaby na nim wybornie :)
UsuńHi Aga,
OdpowiedzUsuńI love the way you recovered your chair. It looks fabulous! Bravo well done!
Tammy, thank you for your opinion and your help with Husqvarna Lily
UsuńBardzo ładnie teraz wygląda.
OdpowiedzUsuńdziękuję :) ...i pasuje do reszty dodatków w pracowni :)
UsuńDrugie życie krzesła bardzo udane:)) Wygląda SUPER! Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuń