niedziela, 20 stycznia 2013

od prawnika do koszyka

Po przedświątecznym galopie prezentowym mój Łucznik od samiuśkiego początku roku zaczął pokrywać się grubą warstwą kurzu, a nawet kurzowych kotów.  Oj tam, oj tam, że zaraz bałagan taki mam... Łucznik po prostu lubi kurz, kto szyje na starych maszynach ten wie o!
Wracając do głównego wątku tego wpisu, w którym rolę pierwszoplanową zagra wiklina, a dokładniej rzecz ujmując, papierowa wiklina. Kto liznął tematu, ten wie, że robi się to z gazet codziennych, ew. ulotek reklamowych supermarketów. Ja z braku bieżącego i bezproblemowego dostępu do nieograniczonych zasobów surowca wykorzystałam... notatki z prawa cywilnego. Tak. Tak J to się dopiero nazywa recycling, no nie? J a na dowód powyższych twierdzeń (w końcu ocieramy się o tematy prawnicze, a ciężar dowodu i tak dalej...), poniższe zdjęcia:

Papierowa wiklina to wdzięczna technika – prosta do opanowania, a samo wyplatanie (jak się już ma rurki) jest szybkie i efekty widać od razu, co bardzo cieszy. Nie to co np. przy hafcie krzyżykowym – tam to dopiero trzeba mieć cierpliwość ;)
 
Warsztat pracy nie jest skomplikowany a robotę można zacząć natychmiast - bez koniecznej przy innych technikach rękodzielniczych wizyty w sklepie dla plastyków, czy pasmanterii. Wystarczy nie za gruby papier w formacie minimum A4, klej i nożyczki. Ja użyłam zwykłego papieru offsetowego 80g, czyli inaczej mówiąc papieru z drukarki J Kleju akurat nie miałam, więc zalałam łyżkę mąki pszennej odrobiną gorącej wody i rozmieszałam na papkę (szczęśliwcy, którzy załapali się na dzieciństwo w PRL-u znają więcej takich sposobów na domowy klej i to nie tylko do tapet). Taki samodziełka-klej nie powinien być zbyt rzadki, bo papier lubi pić wodę i wtedy rozpada się nam surowiec na koszyki. PS. Dla wielbicieli detali – w kieliszku to niestety nie trunek, ale właśnie klej.  

Jedyne „ale” jakie można przylepić tej technice, to skręcanie rurek. Przy większych projektach trzeba temu poświęcić trochę czasu. Cięłam kartki A4 (jednostronnie zadrukowane notatkami) na trzy w miarę równe paski i skręcałam z nich rurki. Na youtubie znajdziecie dokładny instruktaż, jak się to robi, więc nie będę się powielać. A tu proszę... trochę rurek mojej roboty:
i jeszcze trochę:

A tu notatki z prawa cywilnego na trzech etapach  - pocięte na paski,
skręcone w rurki i zaplecione w koszyk.
Na zbliżeniu koszyk w trakcie wyplatania z grubszego papieru nie wygląda zbyt estetycznie, bo papier nie jest dokładnie sklejony. W przypadku rurek z gazety papier tak nie odstaje. Mimo to ja wolę papier drukarkowy, a dlaczego? - to na końcu :)
na pierwszy ogień coś małego - mały koszyczek :)
...a że plecie się naprawę szybko - większy koszyk w pełnej krasie.
Powstało do niego wieko. Kolor też jest już nie biały, ale ciemnobrązowy.

Moje przemyślenia po pierwszej próbie wyplatania wikliny papierowej, to:
  • bardzo wdzięczna i satysfakcjonująca praca (wystarczy "złapać" tylko sposób zwijania rurek i potem podstawowy splot)
  • przy wyplataniu ważne jest, by wyplatać ściśle - zbyt luźny splot powoduje, że większy format koszyka może nie trzymać swego kształtu
  • wolę papier drukarkowy niż gazety mimo, że trudniej się skleja
  • zalety grubszego papieru to sztywniejszy koszyk, a biały kolor jest łatwy do pomalowania np. bejcą, a przy malowaniu pije mniej wody niż gazeta
  • technika ta spodobała mi się na tyle, że zaopatrzyłam się w literaturę fachową o wyplataniu koszyków wiklinowych, bo kto wie... a nuż :)

2 komentarze:

  1. gosiazzielonejhaldy21 stycznia 2013 21:06

    ooo tak, właściwe przeznaczenie tych ...tak no no tych właśnie... notatek z cywila. Czy jest opcja uwielbiam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest :) trzeba przyjechać i pouwielbiać
      osobiście ;)

      Usuń

...a tu poproszę o komentarze, uwagi i zażalenia
(ps. do dowołania - blokuję anonimowe komentarze, bo jakaś maszyna spamująca zasypuje mi skrzynkę durnowatymi wpisami)

LinkWithin